Targi Ślubne 2017

 

{TŚ.}

Nie ma chyba na świecie lepszego miejsca dla singielki niż... Targi Ślubne. Tak, też tak myślę, dlatego dzisiaj małe podsumowanie niedzielnych targów we Wrocławiu.

Kiedy usłyszałam od bardzo dobrej koleżanki - dawaj, chodź ze mną, naprawdę nie trzeba było mi dwa razy powtarzać. W sumie to nie powiem, trochę mnie zdziwiło to, że ma ochotę wziąć udział w takim spędzie, ale z drugiej strony, przecież bierze ślub w przyszłym roku. Oczywiście chociaż w planach było dotrzeć na miejsce na 10, to my się wybrałyśmy na 12. Ale i tak nie powiem, żeby ominęły nas przez to jakieś szczególne atrakcje.

Na Hali Stulecia zebrało się łącznie około stu wystawców, a całość była zorganizowana z wykorzystaniem owalu pomieszczenia, dlatego zrobiłyśmy niemożliwie wiele okrążeń, podczas których podziwiałam ludzi, torty, suknie ślubne, barmanów, bary, samochody i jeszcze więcej samochodów. Aha, gdzieś się rzuciły w oczy muszki i krawaty.

Były ze trzy konkursy, w których główną nagrodą był voucher do wykorzystania na suknię ślubną oraz pośrednie upominki ufundowane przez organizatorów wspomnianego spędu, ale pierwszy z nich był tylko dla par. (Co prawda moja kumpela miała wrażenie, że jedna z osób reklamujących sale weselne wzięła nas za parę, no ale ja nie odniosłam takiego wrażenia, także nic nie wygrałyśmy.)

Podczas pokazów sukien ślubnych z zapałem relacjonowałam wszystko moim znajomym. W sumie muszę przyznać, że całość wypadła bardzo dobrze, a mnie standardowo podobały się najbardziej błyszczące kreacje. Jak już miałabym wyjść za mąż za te milion lat, to musi się to odbyć naturalnie z przytupem! Nigdy nie uznawałam półśrodków, a jestem zdania, że ślub bierze się raz w życiu. Kropka.

Jeśli chodzi o samych wystawców, to najwięcej było fotografów. Na jednym ze stoisk nawet wdałam się w żywą dyskusję na temat albumów - przynieśli ze sobą tzw. "straszaka" czyli album, w którym zafałszowana była jakość zdjęć. Nie ominęło mnie również pytanie rzędu - Jakiego zespołu Pani szuka?, na co oczywiście odpowiedziałam, że od tego mam przyjaciół. Chociaż z drugiej strony wielka szkoda, że nie ma czegoś takiego jak Targi Małżonka albo Targi Singli, na których ktoś mógłby mi zadać pytanie - Jakiego narzeczonego Pani szuka?.

Przyznam szczerze, że po obejrzeniu serialu - Powiedz Tak, pozazdrościłam głównej bohaterce ślubnego biznesu. A po przejściu się po Targach stwierdziłam, że to musi być naprawdę fajna robota. Nawet pomimo tego, że po tych wszystkich degustacjach można by było przytyć niepotrzebnie parę kilo. No i refluks niekoniecznie lubi słodycze.

Podsumowując, nawet jako singielka bawiłam się cudownie na Targach Ślubnych w Hali Stulecia. Impreza organizowana jest już 14 rok w tym miejscu, a od 20 lat ogólnie we Wrocławiu. Z czystym sumieniem mogę polecić takie targi wszystkim, którzy przymierzają się do zawarcia związku małżeńskiego. Można wyhaczyć fajne miejsca na wesele, wziąć udział w konkursach, spróbować tortów z najlepszych cukierni, rozejrzeć się za fotografem, kamerzystą, zespołem, a nawet odpowiednim rydwanem. I zostać zasypanym całym morzem przydatnych ulotek i folderów.